Kobieta ze zdrową skórą

Wiemy, że słońce jest szkodliwe. Rozumiemy potrzebę stosowania filtrów UV latem. Znamy ryzyko zachorowań na raka skóry. Teorię mamy w małym palcu, każdy z nas zdałby ją na 5-tkę, niestety egzamin praktyczny oblała by praktycznie większość Polaków!

Czy rak skóry jest groźny?

Hasło “rak” chyba w każdym budzi negatywne emocje – lęk przed zachorowaniem, obawę przed cierpieniem, strach przed śmiercią. Gdy diagnoza brzmi “nowotwór”, trudno nie utożsamiać jej z wyrokiem. Czerniak zbiera ogromne żniwo. W Polsce w ciągu ostatnich 20 lat zachorowalność na tego typu nowotwór wzrosła o 300 procent (!), a co gorsza chorych, także tych najmłodszych, z roku na rok przybywa. Szacuje się, że w ciągu jednego roku czerniak zostaje rozpoznany u 3000-4000 pacjentów. U 500 z nich jest to choroba o bardzo zaawansowanym stadium, która szybko się rozwija, dając odległe przerzuty.

Czerniak niezłośliwy nie istnieje. Czerniak zawsze jest groźny, bo zawsze jest złośliwy. Mimo tego, że w powszechnym obiegu utarło się wyrażenie “czerniak złośliwy”, sugerujący rozróżnienie tego typu nowotworu na odmianę agresywną i łagodną, nie ma ono nic wspólnego z rzeczywistością onkologiczną. O tym, jak bardzo rak skóry jest groźny, decyduje stopień jego zaawansowania. Pięcioletnie rokowania określane są w zależności od 1 z 4 stadiów choroby są następujące:

  • I stadium, 90% szans;
  • II stadium 77-45% szans;
  • III stadium 50-30% szans;

IV stadium oznacza, że nowotwór wniknął bardzo głęboko w tkankę, a być może nawet dał już przerzuty, wówczas szanse na przeżycie są najmniejsze, żeby nie powiedzieć znikome.

Jak powstaje rak skóry?

W powstawaniu nowotworów złośliwych skóry duże znaczenie odgrywa genetyka oraz czynniki środowiskowe, w tym głównie szkodliwy wpływ promieniowania słonecznego. W grupie ryzyka zachorowań na czerniaka znajdują się nie tylko osoby obciążone genetycznie, ale także te o jasnym typie urody. A I i II fototyp skóry jest charakterystyczny dla większości Polaków. Większość z nas ma bladą skórę, skłonną raczej do oparzeń słonecznych niż pięknej opalenizny, jasne włosy i liczne piegi, znamiona, pieprzyki. Dlatego też większość z nas powinna uważać na słońce, bo to właśnie pod jego wpływem powstają niebezpieczne zmiany skórne.

Nie ma czegoś takiego jak bezpieczne opalanie i zdrowa opalenizna – mówi dr n. med. Maria Noszczyk, dermatolog z wieloletnim doświadczeniem z warszawskiej Lecznicy Melitus. Brązowe zabarwienie skóry to nic innego, jak reakcja obronna, zabezpieczająca przed uszkodzeniem, oparzeniem. Zmieniony pod wpływem słońca odcień skóry, to efekt wzmożonej produkcji melaniny –  naszego naturalnego barwnika. Gdy jest go w komórkach za dużo lub gdy rozkłada się nierównomiernie, daje się zauważyć w postaci plam posłonecznych, a nawet ostudy. To jednak nic w porównaniu do mutacji, do jakich dochodzi. W efekcie nadmiernej ekspozycji ciała na światło UV (zarówno to słoneczne, jak i z solarium) zwykły pieprzyk może przemienić się w czerniaka w przeciągu zaledwie kilku miesięcy. To, co widać na powierzchni skóry, to wierzchołek góry lodowej. Z biegiem czasu nowotwór przedziera się przez coraz głębsze warstwy: naskórek, skórę wrażliwą, aż do naczyń krwionośnych i limfatycznych, którymi wędruje dalej do najbliżej położonych węzłów chłonnych. Te starają się zatrzymać napastnika, ale gdy nie są wspomożone odpowiednim leczeniem, nie wytrzymują długo, pozwalając komórkom nowotworowym atakować kolejne narządy i organy. Tempo rozwoju czerniaka jest bardzo szybkie, dlatego tak ważne są diagnostyka i wczesne rozpoznanie, umożliwiające zatrzymanie rozwoju choroby.

Jak rozpoznać czerniaka?

Czerniaka na skórze trudno przeoczyć. Gorzej jest w przypadku czerniaka paznokcia i podpaznokciowego, który przypominając krwiak lub grzybicę, zbyt często bywa lekceważony. Ale raka w innych lokalizacjach, raczej nie da się nie zauważyć. Pojawia się najczęściej na nogach, karku, plecach, owłosionej skórze głowy, choć równie dobrze może w innych nietypowych miejscach, jak pośladki czy wargi sromowe. Wyglądem odstaje od zwykłych pieprzyków – jest większy, ciemniejszy, ma nierówną powierzchnię, poszarpane brzegi, słowem – wygląda inaczej, dziwnie – wyjaśnia chirurg zajmujący się usuwaniem zmian skórnych w Klinice Melitus, dr n. med. Marek Kwiatkowski i dodaje – każda taka nietypowa, niepokojąca zmiana powinna zostać pokazana lekarzowi, nie musi to być od razu onkolog, wystarczy dermatolog. Badanie dermatoskopowe jest bezinwazyjne, bezbolesne, bezpieczne i nie zajmuje wiele czasu. Dzięki niemu można upewnić się, czy dana zmiana jest kancerogenna, czy wymaga leczenia, a może tylko dalszej obserwacji. To najlepszy sposób, by ochronić się przed czerniakiem. I powinni korzystać z niego wszyscy, przynajmniej raz w roku, a najlepiej po wakacjach!

Jak bagatelizujemy czerniaka?

No ale po co o tym pisać, skoro i tak to wszystko wiemy? Wiemy, że słońce szkodzi, wiemy, że trzeba się smarować, wiemy, że konieczna jest kontrola. Po co o tym mówić? Przede wszystkim po to, aby uświadomić nam, jak bardzo jesteśmy narażeni na raka skóry. Raczej nie myślimy o odległych negatywnych skutkach opalania. Nie wiemy, że 5-krotne poparzenie słoneczne w dzieciństwie zwiększa zachorowanie na nowotwory skóry nawet o 80%! Nie zdajemy sobie sprawy, że raz uszkodzone komórki melanocytowe, te zajmujące się produkcją melaniny, nie pracują już tak samo, a stałe ich podrażnienie może w końcu doprowadzić do niebezpiecznych mutacji. Sądzimy, że wystarczy raz na jakiś czas dokładniej się obejrzeć, sprawdzić, czy oby dobrze znane pieprzyki nie uległy zmianie i dopiero, kiedy zajdzie potrzeba ewentualnie skonsultować się ze specjalistą. Nie wiemy jednak również tego, że ponad 50% czerniaków, rozwija się de novo, czyli w miejscu, gdzie wcześniej skóra była “czysta”, bez śladu znamienia, więc może się pojawić tak naprawdę w każdej chwili i zostać mimo wszystko niezauważony, tym bardziej, że nowotwór skóry nie ogranicza się do typowych lokalizacji.

Podobnie jest z ochroną przeciwsłoneczną. Zwykle słońce nie świeci aż tak mocno by sięgnąć po filtr. Często nie opłaca się smarować, bo przecież wychodzimy tylko na chwilę. A ponadto ten krem ochronny ma tak nieprzyjemną lepką konsystencję…

Chociaż sprzedaż kosmetyków z ochroną UV rośnie – w 2017 roku wartość sprzedaży produktów do opalania przekroczyła 200 mln zł, czyli o jakieś 20 mln zł więcej niż 4 lata wcześniej – i chociaż rośnie świadomość Polaków o zagrożeniu związanym z promieniowaniem ultrafioletowym, rośnie także liczba zachorowań na czerniaka. Każdego roku odnotowuje się 4000 nowych rozpoznań, a zapadalność na nowotwory ma tendencję wzrostową. W Polsce śmierć z powodu czerniaka zdarza się o 20% częściej niż w innych krajach Europy. Przyczyny takiego stanu rzeczy są dwie: późna wykrywalność i niedostateczna profilaktyka. Spójrzmy na badania Akademii Czerniaka. Z sondy wykonanej w 2013 roku wynika, że większość z nas (73%) dobrze wie, czym jest czerniak, a jednocześnie prawie połowa (46%) respondentów przyznała się, że nie ma żadnych znamion, nie zwraca na nie uwagi, a tym bardziej nie bada się ani samodzielnie, ani z pomocą dermatoskopii. Zapewne przez te kilka lat niewiele się zmieniło. Rozbieżność między teorią i praktyką jest ogromna. I nie trzeba żadnych statystyk, bo widać ją dokładnie na plażach i placach zabaw. Dziwi tylko, że tak bardzo nie dbamy o własne życie, a w końcu żyje się nam coraz lepiej…

Zapraszamy na badanie dermatoskopowe i konsultacje dermatologiczne do Kliniki Melitus, mieszczącej się przy ul. Słowackiego 12 w Warszawie. Lekarz dermatolog dokona oceny zmian skórnych i doradzi, jak dbać o skórę, by zabezpieczyć się przed konsekwencjami nadmiernej ekspozycji na promieniowanie UV.

Dr n. med. Maria Noszczyk ceniona dermatolog, jedna z założycieli warszawskiej Lecznicy Dermatologii Estetycznej i Anti-Aging Melitus.

Dr n. med. Marek Kwiatkowski chirurg z wieloletnim doświadczeniem, zajmujący się w Klinice Melitus usuwaniem zmian skórnych.

Leave a Comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.