Każdy student Politechniki Rzeszowskiej prędzej czy później spotka się z USOS-em. Nie, nie chodzi o greckiego boga chaosu (choć czasami można odnieść takie wrażenie), ale o Uniwersytecki System Obsługi Studiów – elektroniczny niezbędnik akademicki. W teorii ma ułatwiać życie studentom i wykładowcom. W praktyce… no cóż, zdania są podzielone.
Politechnika Rzeszowska i system USOS PRZ
Uczelnia udostępnia specjalny system weryfikacji. Za jego pomocą można załatwiać większość spraw zdalnie. Składanie wniosków czy sprawdzanie otrzymanych ocen jest obecnie dostępne z każdego miejsca na świecie o ile tylko ma się dostęp do internetu. Jest to wygodne rozwiązanie dające szybki dostęp o każdej porze dnia. Bardzo ułatwia to funkcjonowanie studentom pracującym.
Politechnika Rzeszowska im. Ignacego Łukasiewicza stawia na kierunki związane z lotnictwem i informatyką. W regionie jest duże zapotrzebowanie na absolwentów właśnie tych kierunków. Oprócz tego dużą popularnością cieszy się też wydział chemiczny, który kształci przyszłych pracowników firm z branży chemicznej. Dla planujących zatrudnienie w kadrach politechnika oferuje na swoim wydziale zarządzania przyszłościowe kierunki.
USOS – co to za twór i czy da się go oswoić?
USOS to system, który powinien działać jak dobrze naoliwiona maszyna – zapisujesz się na zajęcia, sprawdzasz wyniki, kontrolujesz swoje studenckie finanse i omijasz kolejki do dziekanatu. Brzmi pięknie? Pewnie! Ale tylko do momentu, gdy w dzień rejestracji na zajęcia wszyscy studenci próbują jednocześnie dostać się do systemu. Wtedy USOS mówi: „Nie tym razem” i funduje emocje porównywalne do kupowania biletów na koncert Taylor Swift.
Do czego (teoretycznie) służy USOS?
Z perspektywy wykładowców i administracji uczelni – to cud techniki. Z perspektywy studentów – mieszanka konieczności i frustracji. Ale skoro już musimy się z nim zaprzyjaźnić, warto wiedzieć, co potrafi:
🔹 Zapisy na zajęcia – czyli szybsi wygrywają, wolniejsi biorą co zostało. Jeśli marzysz o zajęciach we wtorki o 7:30, bo tylko takie zostały – cóż, życie.
🔹 Oceny i zaliczenia – wchodzisz codziennie, chociaż dobrze wiesz, że wykładowca nie wpisał jeszcze wyniku. Ale nadzieja umiera ostatnia!
🔹 Harmonogram zajęć – niby wszystko tu jest, ale i tak trzeba się upewnić, czy przypadkiem wykładowca nie zrobił „tajnych” zmian.
🔹 Wnioski i podania – pożegnanie z bieganiem do dziekanatu! Teraz wystarczy kilka kliknięć… chyba że system akurat nie działa.
🔹 Płatności – koniec z szukaniem numeru konta do opłat za legitymację czy czesne. No, chyba że USOS zdecyduje inaczej.
Jak przeżyć z USOS-em i nie zwariować?
Obsługa systemu to trochę jak pierwsza jazda samochodem – na początku panika, ale potem da się jakoś przeżyć. Kluczowe kroki:
✔ Logowanie – oczywiście wtedy, gdy USOS ma dobry dzień i faktycznie Cię wpuści.
✔ Zarządzanie przedmiotami – pamiętaj, że żetony to nie waluta w kasynie, ale sposób na zapisanie się na wybrane kursy.
✔ Pilnowanie terminów – rejestracja trwa krótko, więc warto ustawić sobie przypomnienie (lub pięć).
✔ Sprawdzanie wyników – ale bez stresu! Wiadomo, że jak wykładowca mówi „wpiszę oceny do końca tygodnia”, to nie powiedział którego roku.
Zalety USOS-a – jest ich kilka!
🎯 Dostępność 24/7 – no dobra, pod warunkiem, że serwery nie odmówią posłuszeństwa.
🎯 Mniej wizyt w dziekanacie – a to oznacza mniej stania w kilometrowych kolejkach.
🎯 Automatyczne obliczanie średniej – idealne dla tych, którzy nie chcą liczyć ręcznie i się przypadkiem rozczarować.
A teraz szczerze – jakie są wady?
❌ Przeciążenia systemu – gdy wszyscy próbują się zalogować, USOS zamienia się w mur, na który wszyscy się rzucają, ale mało kto przechodzi.
❌ Interfejs z poprzedniej epoki – mało intuicyjny, czasem wygląda jak coś, co stworzono w czasach świetności Windowsa XP.
❌ Aplikacja mobilna – nie do końca kompletna – niby jest, ale nie wszystko działa tak, jakbyśmy tego chcieli.
Źródła:
Wydaje mi się, że politechnika daje naprawdę duże możliwości rozwoju. Zwłaszcza dla ambitnych studentów.